środa, 8 kwietnia 2015

"Można oczy zam­knąć na rzeczy­wis­tość, ale nie na wspomnienia".

#4


Trochę dawno mnie tu nie było, ale wracam. Dziś trochę powspominam...


Uwielbiam przywoływać do siebie wspomnienia, w szczególności te związane ze skokami narciarskimi, cofać się w pamięci do chwil, kiedy się to wszystko zaczęło. Może to dziwne...Mam jeszcze 17 lat. "Sztuką spadania" interesuję się od 4 roku życia. Pewnie zadajecie sobie pytanie czy coś z tego okresu pamiętam. Oczywiście! Jak na takie małe dziecko to bardzo dużo. Jako czteroletnia dziewczynka umiałam wypowiadać trudne imiona i nazwiska wszystkich skoczków, rozpoznawałam ich jak siadali na belkę. Pamiętam rok 2002  Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City. Wtedy miałam pięć lat. Wszystko mam nagrane na kasetach. Cała Małyszomania na kasetach video, dobre nie? Wiecie co robiłam jak oglądałam skoki, gdy byłam dzieckiem? Ubierałam swoje narty i stawałam na oparciu sofy i udawałam, że ląduje telemarkiem haha . Lepiłam też z plasteliny skoczków. Tyle naprawdę pięknych wspomnień. Tych na­jis­totniej­szych, które nas ok­reślają i po­magają nam być tym, kim jesteśmy.  Kiedyś skoki były jak telenowela. W każdy weekend obowiązkowo w każdym domu. W sumie to niewiele się zmieniło.


Kładąc się do łóżka, zamykam oczy i zamykam się na rzeczywistość. Wtedy jestem tylko Ja i moje wspaniałe wspomnienia. Są to takie wspomnienia, którymi nie mam zamiaru się z nikim dzielić. Nawet z moimi przyjaciółmi. Dla Was zrobię wyjątek i spróbuję się Nimi podzielić. Mój świat jest zbudowany przez ludzi, których spotkałam. Mój świat zbudowany jest przez środowisko, w którym żyję i dorastałam. Mój świat zbudowany jest przez wydarzenia, w których uczestniczyłam i uczestniczyć będę. Mój świat zbudowany jest przez wspomnienia, które chcę mieć i pielęgnować do końca życia. Wspomnienia to wiele sprzecznych emocji: szczęście, rozczarowanie, zawód, smak zwycięstwa, smak porażki, ból, radość, gniew, rozkosz, euforia, wewnętrzny spokój i NADZIEJA. Przez nadzieję wspomnienia zachowują swój pierwotny kształt. Gdyby nie ona to zbieralibyśmy z Naszych retrospekcji pozostałości i próbowali je składać do "kupy". Nasze upamiętnienia nie byłby tak bogate jak są teraz. To nadzieja je pielęgnuje. Przez nią Moje przyszłe wspomnienia mogą być doskonalsze. Ponoć ona umiera jako ostatnia więc niech w moim przypadku też tak będzie. Na szczęście nie wiem jak to jest, gdy człowiek widzi jak umiera nadzieja i wierzę, że nigdy mnie to nie spotka. Wróćmy jednak do moich wspomnień, którymi miałam się z Wami podzielić. Mianowicie jest ich wiele. Tak jak wspomniałam z nimi towarzyszyły mi sprzeczne emocje i uczucia...Najmilsze wydarzenie z przeszłości  jest z wiązane z Zakopanem? W sumie nie wiem, bo jest kilka, które są dla mnie tak samo ważne i nie sposób je porównać. Wróćmy do Zakopanego: Ten rok. Wiatr wieje jak szalony. Przyjeżdżam na miejsce po 3 godzinnej jeździe autokarem. Wysiadam. Idę w stronę Krupówek. Widzę wspaniałych kibiców, nie tylko Polaków! W ich oczach widzę iskrę magi, nadziei. Ci ludzie przybyli z Całej Polski, w to wspaniałe miejsce. Wciąż wierzą w to, że wiatr ustanie i konkurs się odbędzie. Iskra wiary w ich oczach nie zostałaby zgaszona nawet wtedy, gdyby nad  "Biało-czerwoną krainą" zamiast halnego przyszedł huragan. Staje na chwilę by się rozejrzeć. Z każdej strony dobiegają odgłosy wuwuzeli, okrzyków, propozycje malowania twarzy czy sprzedaży biletów na konkurs. Rozglądam się dalej. Serce kieruje mnie na stoisko z szalikami. Wybieram jeden z nich; ten który przykuł moją największą uwagę; ten na którym widnieje nazwisko mojego idola; ten na którym jest wyszyty skoczek narciarski i orzeł; ten który na zawsze będzie mi się kojarzył z tą wspaniałą dyscypliną i tym dniem. Idę dalej. Nie wierzę własnym oczom w to, co się tam dzieje. Mam ciarki na całym ciele. Nagrywam mnóstwo filmików, robię zdjęcia. Jest mi gorąco. Ubrałam się grubo, bo myślałam, że w Zakopanem będzie zimno. Myliłam się. +15 stopni w styczniu ;o. Udaję się pod skocznię. Jestem w transie, amoku. Nic do mnie nie dociera. W głowie tylko jedna myśl: to nie dzieje się naprawdę. Stoję w kolejce. Ochrona przeszukuje mnie. Przemycam lustrzankę xd hehe dobre co? Wchodzę na teren skoczni. Pewna kobieta zakłada mi czarną bransoletkę na rękę i wręcza mapkę. Znajduję swoje miejsce. Siadam. Na skoczni jest jeszcze mało kibiców. Biorę głęboki wdech.  Staram się dokładnie zapamiętać tą chwilę. Powietrze jest łagodne. Wiatr trochę się uspokaja. Śnieg nie pada. Kibice dochodzą. Trybuny powoli się zapełniają. Dostajemy wiadomość. Za chwilę seria próbna. Na trybunach euforia, szał. Emocje sięgają zenitu. Księżyc, Ziemia, Mars, Wenus: wszyscy się jednoczą. Zaczynamy. Pierwszy skoczek na belce. Stajemy się niewolnikami naszych emocji. Wyruszamy w podróż sentymentalną. To co się tam zaczyna dziać nie trafia do naszej głowy, to trafia tylko do naszego serca. Poruszenie. Moment. Chwila. Ludzie. Porozumienie bez słów.

___________________________________________________________________________________

Żyć to bu­dować wspomnienia.

___________________________________________________________________________________





poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kiedy jeden słabnie, drugi musi stać się silniejszy.

#2

Jest niewiele takich ludzi, którzy sprawiają, że mój świat jest pełen szczęścia, uśmiechu i nic nie może mnie złamać. Taką osobą jest jeden z moich ulubionych skoczków: Andreas Wank. Andi obecnie jest bez formy, co mnie trochę martwi. Moja lista porad dla Niego jest taka:

Musi głęboko wierzyć w to, że pokona kryzys i wróci do dobrej dyspozycji.
Musi pamiętać o tym, że robi co może.
Musi zapomnieć o popełnionych gafach tak szybko, jak  tylko potrafi.
Musi pamiętać o tym, żeby każdy nowy dzień rozpoczynać bez zmartwień, w dobrym nastroju.
Musi pamiętać o tym, by nie przejmować się bzdurami z przeszłości.
Musi przypomnieć sobie najpiękniejsze chwile np. zdobycie złotego medalu w drużynie na IO w Soczi.
Musi wrócić na skocznie i udowodnić wszystkim, że nie jest byle jakim skoczkiem

Trochę mi smutno, bo może jego zła dyspozycja spowodowana jest brakiem Andreasa Wellingera. Jak wiadomo Wanki i Welli są przyjaciółmi. Kryzysy zazwyczaj pokonują razem, wspierają się, razem się cieszą.

Dziś rozmawiałam z Wankim.
Co powiedział? 
-Teraz trenuję w domu. Jest dużo lepiej niż ostatnio. Wkrótce wrócę. Mam nadzieję, że u Ciebie też jest w porządku.
Żeby poprawić mu humor powiedziałam mu, że czekam na PŚ w Polsce, że uwielbiam cały niemiecki team, że są wspaniali, że  kibicowałam im na IO w Soczi i gdy wygrali to się popłakałam. Zapytałam również o to czy to był najpiękniejszy dzień w jego życiu i co czuł. Co odpowiedział mi Andi?
-Tak, to był bardzo szczególny moment w moim życiu, ale moje życie jako sportowca toczy się dalej. Tutaj jest jeszcze wiele do osiągnięcia. Teraz nie jestem w bardzo dobrej formie więc widzimy, że medal to nie wszystko. Będę walczył, by wrócić w lepszym stanie.

Jutro kończy się TCS. ;c

_________________________________________________________
NIE SZTUKĄ JEST PRZEJŚĆ PRZEZ ŻYCIE, GDY WSZYSTKO CI SPRZYJA. SZTUKĄ JEST IŚĆ PRZEZ ŻYCIE I NIE UGIĄĆ SIĘ NAWET JEŚLI CIĄGLE JEST POD WIATR.
_________________________________________________________

Andreas Wank LGP 2014 fot. Ja

niedziela, 4 stycznia 2015

Puszczenie się z belki: podjęcie wyzwania. Lot: realizacja marzeń. Lądowanie: osiągnięcie celu.

Powinnam zacząć od przedstawienia się, ale rozpocznę tego bloga trochę inaczej niż zwykle.

Często mamy tak, że zastanawiamy się nad tym co powinniśmy zrobić. W moim przypadku: powinnaś założyć bloga o skokach! Powinnaś pisać o tym co kochasz, gdyż to całe Twoje życie! Właśnie w tej chwili zrozumiałam, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu i nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie powołała do życia tego "pamiętnika internetowego". Pragnę powitać Was tutaj gorąco. Mam nadzieję, że będziecie tutaj wchodzić i czytać moje wypociny :). Zaczynamy!

Mam na imię Justyna. Jestem " prawie "osiemnastolatką. Moją główną pasją są skoki i biegi narciarskie. Te dwie dyscypliny pochłaniają cały mój czas wolny. Oprócz tego uwielbiam robić zdjęcia, w szczególności skoczkom narciarskim.  Skoczkowie są osobami, które mnie inspirują. Jedną z takich osób jest Kamil Stoch. Dlaczego On?

Hmmm..może dlatego, bo pokazał i udowodnił, że sukces zaczyna się od marzeń? 
Może dlatego, że nie wstydzi się wiary i każdy skok oddaje Panu Bogu? 
Może dlatego, że zaraża uśmiechem? 
Może dlatego, że potrafi się cieszyć ze zwycięstwa, jak i godnie przyjąć porażkę? 
Może dlatego, że ma  wielki szacunek do swoich rywali na skoczni i potrafi cieszyć się ich szczęściem? 
Może dlatego, że jego lądowanie jest prawie zawsze perfekcyjne? Może dlatego, że nigdy niczego nie obiecuje i prosi wszystkich o wstrzemięźliwość? 
Może dlatego, że woda sodowa nigdy nie uderzyła mu do głowy?

Mogłabym wymieniać i wymieniać. Sama dokładnie nie wiem, co takiego ma Kamil, a czego nie mają inni skoczkowie. Skoki narciarskie na początku tego sezonu nie przynosiły mi prawie wcale satysfakcji. Jestem pewna, że gdyby nie Kamila kontuzja, to byłoby inaczej. Na szczęście wrócił i to w wielkim stylu. Dzisiaj 7 miejsce. Powód do dumy :) Może podbuduje nasz team. Mamy teraz dwóch leaderów! Piotrka i Kamila liczę na to, że dzięki Nim wrócimy znów do czołówki. Uznaję, że ten sezon to lekki falstart. Troszkę zaspaliśmy, ale nie ma powodu do obaw nie? 
_______________________________________________________
 ZWYCIĘZCA NIGDY NIE REZYGNUJE, REZYGNUJĄCY NIGDY NIE ZWYCIĘŻA!
_______________________________________________________
 Kamil Stoch na skoczni w Szczyrku foto. Ja